co tu pisać ;p nic nie bede pisoł ;p odnotuję tylko, że złapałem gumę, spotkałem najpierw kolegę roth'a na Giancie Trance X w rozmiarze M i potem znajome warczące Szprychy i kolegę Heinekena ;]
ech, do pełnej sprawności jeszcze daleko i olałem chopców w jakiejś man-dolinie w połowie drogi, natomiast nie odpuściłem fajnej ścieżki w Lasach Zabierzowskich gdzie w końcu wykręciłem dobry czas ;] 52km/h :D
Najlepsza, samotna wycieczka jaką odbyłem ;] nie ma to tamto. Pogoda odstraszyła kolegów twardzieli i zostali w domach. Pomijam fakt, że na niebie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie i na mą głowę spadło kilka kropel deszczu. Jednak gra świateł na zroszonej trawie podkreślała jej soczystą zieleń i jazda przez las dawała ogrom frajdy! Potem urokliwa i szybka trasa po paśmie Barnasiówki i powrót do Krakowa niebieskim szlakiem z Sułkowic. Cudownie!