do pracy zawiozłem rower autem aby po południu poćwiczyć z K18 zjazd z Bodzowa... w końcu pokonany :D a potem droga przez LW, gdzie zauważyłem, że coś z moim bomberkiem jest nie tak... szybko skorygowałem usterkę (brak odpowiedniego ciśnienia) i tyla. następnego dnia droga do pracy i z powrotem z plecakiem pełnym ciuchów do prania. oczywiście zachciało mi się zjechać w Bodzowie, niestety, tym razem się nie udało, na dodatek złapałem snake bite'a i jeb* peknińczyk mnie oszczekiwał... lol... wymiana dętki i do domu przez Zakrzówek... ja to kurfa nie umiem jeździć :(
part 2 ponieważ do tego zjazdu podchodzę już któryś raz z kolei. Wyjechałem z domu i pomyślałem - OK, szybkie, ulubione zjazdy w Wolskim a potem na Pychowice i na ten przeklęty gruzowaty zjazd. W Sikorniku wyczaiłem fajny zjazd między krzaczorami co smagają po twarzy :D potem dogoniłem Zicka w Wolskim i pojechaliśmy razem do Pychowic. W międzyczasie na moim ulubionym zjeździe zaliczyłem pierwszą glebę w sumie na własne życzenie ;] A w Pychowicach pośmigaliśmy trochę ścieżkami, gdzie autka terenowe sobie robią jazdy i zaczęliśmy próby zjazdu z tej przeklętej górki. Niby toto niewysokie, ale całkiem stromo i kamienie, duże i luźne i skalny stopień taki trochę poszarpany. Trzeba szybko, ale psychika skutecznie zaciska dłonie na klamkach no i wyniki: gleba na lewy bark, gleba na prawe udo, gleba lekka... Jazdę skończyliśmy śmigając przez Zakrzówek i potem już asfalcikiem do domciu :D Ot historia. A teraz połowa enduro69 chce się dać zaprowadzić do tych Pychowic, żeby zobaczyć ten zjazd :D
;) kolejna, niezła wycieczka enduro69 bojsów, udokumentowana nawet na filmie :D fajna przejażdżka, dla mnie oczywiście nie tak długa jak dla reszty, ale i tak fajnie, fajne towarzystwo i fajna atmosfera jak zwykle!:D
po pracy w piękne popołudnie wyskoczyłem na rower celem pokonania jednego krótkiego zjazdu ;) pokonany prawie w całości - ale nad tym wciąż pracuję ;) ale technika i walka z własnymi barierami trwa i chyba zaczynam wygrywać ;D
jak w temacie ;) pierwsza wiosenna wyprawa do Lasu Wolskiego w towarzystwie Darfu. Śnieg prawie stopniał i jego resztki zostały jedynie w kilku miejscach na ścieżkach a dookoła błocko ;) cudowne błocko ;) tak się za nim stęskniłem, że specjalnie nawet nie wziąłem błotników :D w końcu błotne maseczki zdrowe są ;)
ale jazda - nocna jazda po Lesie Wolskim. W towarzystwie Dino i Darfu przemierzaliśmy leśne ścieżki i czasami nie ścieżki :D było miodnie, widoki i klimat niepowtarzalne ;)