Tym razem bonusem była jazda po mieście i sklepach rowerowych. No i dodatkowym bonusem jest też coraz większy ból prawego kolana, dlatego na tę chwilę, przerwa od kręcenia do momentu zmiany pedałów. ;(
Bonus w postaci przedstawionej mi ostatnio przez Darfu traski w Lasku Wolskim ;) Super się jedzie, chociaż przeszkadza trochę łzawienie oczu przy tej temperaturze i mała czytelność terenu przez ogólnie panującą biel :) Ale... i tak jest cudownie! PS. W drodze do pracy mój pulsometr miał zachwianą akcję serca i liczył przez pół ;)
10:00 Start spod Smoka Wawelskiego. Ekipa dwóch Darków i ja. Kierunek bliżej nieokreślony ;) Aż w końcu okazało się, że jedziemy w kierunku skałek Twardowskiego, gdzie darty24 się odłączył a my pojechaliśmy w kierunku Tyńca. Następnie skok do Kryspinowa i powrót przez Las Wolski zarytrąbistą ścieżką! Dzięki temu mam kolejną ulubioną trasę w Lesie Wolskim!
Po pracy kilka kilometrów w terenie ;] DOSKO! I znowu towarzyszył mi tajemniczy ptak, którego widziałem już 2 dni temu. Hmm... Muszę go przyłapać i rozpoznać ;) No i wystraszyłem jedną sarenkę, która szybko uciekała świecąc białym ogonkiem ;]
Standard człowieka pracującego. Wracając, było na tyle jasno, że pozwoliłem sobie pojechać i rozeznać się w terenie, który nęcił i nęcił od dłuższego czasu. Zjeżdżając gdzieś musiałem się kontrolnie położyć, bo bym wyrżnął ;) przez co wyłączyło mi licznik na kilka km (nieuwzględnionych w tym wpisie). Za to ekscytowałem się cudownym terenem, który trzeba będzie zjeździć w każdą stronę! No i widziałem 2 sarenki ;)
Najpierw do pracy, a po pracy trasa przez Las Wolski, gdzie napotkałem śnieżne straszydło ;) W drodze do pracy staram się kręcić w fazie tlenowej ;) ale ciężko to idzie ;)
Nie udało się pojechać do pracy rowerkiem, więc trzeba było chwilę pokręcić porą wieczorową, a że lampkę mam małą, więc oświetlonymi asfaltowymi dróżkami rowerowymi pokręciłem chwilę.
Podróż do pracy - pierwszy raz z pulsometrem ;) Po pracy jeszcze wypadzik do Lasu Wolskiego, gdzie pod ZOO spotkałem się z Darkiem i razem zjechaliśmy na dół standardową trasą. PS. Beep w pulsometrze już mnie wkurza ;) i wcale nie wiem czy mnie nie kłamie przypadkiem ;>
Do pracy i do domu. Wyszedłem nazbyt późno, żeby pojeździć jeszcze po Lesie na ten przykład, dlatego jak nadarzyła się okazja pokręcenia jeszcze po mieście, to ochoczo brnąłem po chodnikach i ulicach ;)